Rouen

Rouen

sobota, 31 stycznia 2015

Facebrick albo velo-prezentacja



Ten "pan" na bicyclu to raptor, czyli ja. To "coś" pode mną to velo, moja podróżniczo-oblężnicza machina (nie powstydziłby się jej Dedal). O miejscach zaś, w których byliśmy bądź w które się udamy, będzie głośno w kolejnych wpisach.

Co do tytułowego "Facebrick'a" (każda zaawansowana technologia ma swój, niekiedy bardzo odległy w czasie i bogaty w tradycje prototyp) to muszę zaznaczyć, że artysta-grafik łącząc w jedną całość 3 elementy tego jakże pełnego napięcia krajobrazu (czy wspomniałem już o puszce energetycznego napoju w prawym dolnym rogu kadru?) z niezwykłą starannością odmalował również charakter autora-podróżnika.

Ceglany portret posiada jeszcze i ten walor, że uwalnia wyobraźnię widza od grozy czasów, w których mieszkańcy Planety zmuszeni byli poruszać się na kończynach wciąż jeszcze nie uzbrojonych w pedały.
Tak, tak, żyjemy naprawdę w czasach niezwykłego postępu!

Nie sposób też nie zauważyć, że poza "podróżnego" wyraża całkiem uzasadnioną dumę wynikającą z faktu umiejętnego zastosowania koła. Widać też dość wyraźnie, że w "stanie podróżnym" nie posiada on żadnych naturalnych wrogów.

No dobrze, to było pół-żartem a teraz teraz będzie coś-serio: niniejszym zapraszam wszystkich i każdego z osobna - Miłośników Dobrej Architektury w podróż po cudach (więcej niż siedmiu) z czasów - jak nas uczono w szkołach - "ciemnego średniowiecza".

Tak, jeśli do tej pory nie wyraziłem się wprost, czas to uczynić teraz. Rzecz będzie o gotyckiej katedrze.
O "nawach", które przypływają do nas z czasów, kiedy Europa zjednoczona był wciąż jeszcze jedną mową i, do pewnego momentu także jedną, katolicką wiarą.

Pragnę pokazać Wam świat, jaki ukazał się moim oczom z "wysokości" najprostszego środka komunikacji - roweru:
Katedrę, spichlerz kryjący w sobie i zarazem wciąż na nowo gotowy wydawać nam pożywne, niezmodyfikowane "ziarno" Wiecznej Prawdy.
Katedrę, obraz niebieskiego Miasta Jeruzalem.
Katedrę - dom Boga na ziemi...

ps. zdaję sobie sprawę, że niniejszy wpis nie objaśnił Czytelnikowi wielu spraw. Ani w kwestii tytułu bloga ani jego związku z publikowanymi w dalszym ciągu wątkami. Jednak wszystko, co na chwilę obecną mogę powiedzieć to to, że tytuł bloga nie jest przypadkowy. Daleki od dosłowności nie zdradza ani tego, czy chodzi o autora czy osobę towarzyszącą, ideę podróżnika czy też na koniec, bo i taka może być interpretacja - o sposób podróżowania.
Ale nie traćmy czasu na próżne gadanie!
Kończę z nadzieję, że ta i wszystkie inne zagadki wyjaśnią się w miarę rozwoju akcji, i że pomiędzy kolejne wpisy wniknie tyle koniecznego światła, by Czytelnik zechciał podjąć tytułowy czyli podróżny wątek.
Zapraszam!